Udawanie było czymś, co przychodziło Dione z
zaskakującą łatwością. Dziewczyna przez wiele stuleci oszukiwała i zwodziła, aż
w końcu po części stała się ludźmi, których udawała. Miała w sobie coś z
tancerki występującej na statkach, ze złodziejki, pod którą podszywała się tak
długo, że w końcu rzeczywiście stała się najlepszą w całym mieście specjalistką
od kradzieży. Jeśli ktoś dobrze poznałby czarnego anioła, dostrzegłby także kilka
cech niezwykle odważnej dziewczyny z pirackiej załogi, która siała postrach na
oceanie kilkaset lat wcześniej. Dione mimowolnie przesiąkała fałszywymi
osobowościami, które kreowała w razie potrzeby. Zawsze były to jednak tylko
negatywne cechy. Serce czarnookiej stało się równie czarne i bezużyteczne jak
serce Jaspera. Nastąpiło to, gdy Dione pierwszy raz torturowała umierającego
człowieka.
Nauczycielka
poprosiła Dione, by wyszła na środek sali, co dziewczyna zrobiła z ogromną
przyjemnością. Uwielbiała znajdować się w centrum uwagi, skupiać na sobie
spojrzenia. Napawała się widokiem rozmarzenia w oczach śmiertelników i cieszyła
się, gdy podziwiali jej urodę. Lecz nie były to cechy tancerki ze statku,
złodziejki czy dziewczyny z pirackiej załogi. Te cechy składały się na
osobowość prawdziwej Dione. Tym razem Śmierć nie musiała udawać niczego. Mogła
zachowywać się jak rozpieszczona, niezwykle bogata i zarozumiała egoistka,
którą rzeczywiście była. Prawdziwa Dione idealnie wpasowywała się w środowisko
szkoły dal bogatych nastolatków. To stanowiło pewną odmianę w jej życiu. Tak
bardzo przyzwyczaiła się do odgrywania roli, że tym razem poczuła się
całkowicie wolna.
– Mam się przedstawić, tak? Nazywam
się Dione Madden, od kilku lat mieszkam w Nowym Jorku. Dużo podróżuję, więc
uczyłam się w różnych krajach.
Oparła się wygodnie o tablicę, spoglądając
na nauczycielkę ze znudzeniem wyraźnie malującym się na idealnej twarzy. Dione
mogłaby oczywiście udawać, że jest niezwykle podekscytowana perspektywą nauki w
nowej szkole, ale nie miało to większego sensu Jeśli rzeczywiście chciała się
dostać do elity, powinna odnosić się do nauki z taką samą ignorancją jak reszta
bogatych nastolatków.
– Możesz usiąśc. I prosiłabym, żebyś
na przyszłość przychodziła do szkoły w bardziej stosownych ubraniach. Mniejsze
dekolty i dłuższe sukienki.
– Oczywiście, proszę pani – odpowiedziała
z niewinnym uśmiechem. Kiedy szła w stronę ławki, pociągnęła za ramiączka,
pogłębiając dekolt i jeszcze bardziej odsłoniła nogi. Zauważyła kilka uśmiechów
uznania, a to zdecydowanie poprawiło jej humor.
Usiadła ze znudzoną miną,
podpierając głowę rękami. Czuła na sobie spojrzenie kilku osób, ale nie Davida,
choć na tym zależało jej najbardziej. Wydawało się, że chłopak uparcie stara
się wszystkim udowodnić, że Dione nie wywarła na nim żadnego wrażenia. A
przecież było zupełnie inaczej! Zajęła się wertowaniem podręcznika, tak
naprawdę skupiając się na myślach Wardricka.
I
znowu jakiś pieprzony wiersz. Moglibyśmy zająć się czymś ciekawszym, a nie jak
zwykle to samo…
Dione z irytacją zacisnęła pięści.
To było po prostu niemożliwe! Ten chłopak nie mógł o niej nie myśleć, była tego
pewna. Jednak z jakiegoś powodu próbował ukrywać nawet myśli. Jakby wiedział,
że ktoś może je odczytać. To stwierdzenie było jednak tak niedorzeczne, że
dziewczyna na chwilę nawet uniosła kąciki ust. Widocznie David nie chciał się
przyznać nawet przed samym sobą, jak bardzo Dione przykuła jego uwagę. Czarnooka
uśmiechnęła się z zadowoleniem, uspokojona tą myślą. Rozejrzała się po klasie. Większość
chłopaków praktycznie nie odrywała od dziewczyny wzroku.
Widok wzdychających do Dione tłumów
zawsze jej towarzyszył, dlatego już po chwili powróciło tak doskonale znane jej
uczucie znużenia. Nie miała pojęcia, co ze sobą zrobić i jak dotrwać do
dzwonka. Na szczęście już kilka minut później usłyszała upragniony dźwięk.
Poderwała się z ławki i pospiesznie wyszła z sali, zerkając na rozpiskę zajęć. Czekała
ją lekcja historii, więc była zadowolona. W końcu przeżyła kilkaset lat. Zresztą
to było nawet ciekawe – słuchać wywodów nauczyciela, który podobnie jak inni
historycy, znał jedynie zniekształcony i po części nieprawdziwy obraz
przeszłości.
Dione nie miała jednak pojęcia, jak
trafić do właściwej sali. W pierwszej chwili chciała zagadać do jakiegoś
chłopaka. Kolejny nastolatek zapatrzony w idealną twarz, z chęcią pokazałby drogę.
Jednak Śmierć nie chciała, by ktoś uznał, że stroni od towarzystwa dziewczyn. Musiała
uważnie wybrać kogoś, kto nie tkwił na najniższym szczeblu społecznym, choć
znajdował się nieco niżej niż elita.
Wzrok Śmierci przyciągnęła
dziewczyna o czekoladowej skórze i czarnych, kręconych włosach. Gdyby były
nieco krótsze i nie sięgały ramion, ciemnoskóra wyglądałaby jak osoba rodem z
lat osiemdziesiątych. Na uszach nastolatki z łatwością można było dostrzec duże
słuchawki. Dziewczyna poruszała się w rytm płynącej z nich muzyki. Miała na
sobie spodnie z wysokim stanem, koszulę oraz buty na wysokich obcasach. Na
rękach błyszczało kilkadziesiąt bransoletek. To nie była typowa bogata
nastolatka, ale sprawiała wrażenia dość żywiołowej, co odpowiadało mocno już
znudzonej Dione.
Hej – krzyknęła do dziewczyny. Kiedy ta nie
odpowiedziała, pogrążona w swoim muzycznym świecie, czarnooka klepnęła ją w
ramię. Wtedy dopiero ciemnoskóra zdjęła słuchawki. – Hej – powtórzyła Dione.
– Cześć – odpowiedziała z uśmiechem.
– Wiesz może gdzie jest sala 203?
– Tak, właśnie mam tam lekcje. Mogę
cię zaprowadzić. To ty jesteś tą nową, o której rozmawia cała szkoła? Krążą
plotki, że już zdążyłaś zaprzyjaźnić się z elitą…
–
Tak, to ja, ale wcale się z nimi nie przyjaźnię. Jeszcze. Niedługo sami będą
zabiegać o moje towarzystwo. Mam na imię Dione.
– Jesteś bardzo pewna siebie, Dione,
skoro sądzisz, że to oni będą cię o cokolwiek prosić… Jestem Cameron Sanderson.
–
Chyba za nimi nie przepadasz… – Dione uniosła brwi.
–
Powiedzmy, że często są dla mnie niemili. Nieważne, ile mam pieniędzy, jeśli
nie odpowiada im, jak się ubieram.
Nie wyglądała na przejętą tym
odrzuceniem ze strony najpopularniejszych w szkole. Uśmiechnęła się i wyjęła z
szafki kilka książek. Dione zaczęła się zastanawiać, czy znajomość z Cameron
rzeczywiście może się jej na coś przydać. Uznała jednak, że będzie to dobry
sposób, by jeszcze bardziej zirytować nędznego Wardricka – zadawanie się z
kimś, za kim cudowny David nie przepada… Tak, ta perspektywa bardzo się Dione
spodobała.
– Gdzie się wcześniej uczyłaś? –
zapytała dziewczyna.
Gdyby tylko Dione była w stanie
przypomnieć sobie, co też Jasper wpisał w dokumentach, które jej dostarczył! Kiedy
zobaczyła te wszystkie papiery, nie przyjrzała się ich treści. Jedynie to, że może
zacząć się uczyć, było dla niej ważne.
– Nawet nie ma co o tym wspominać.
Nudne prywatne szkoły, w których pełno było ludzi mających się za lepszych ode
mnie – machnęła ręką. No proszę, wykazała się pomysłowością i sprawnie wybrnęła
z kłopotliwej sytuacji.
– I oczywiście ci ludzie tak
naprawdę nie byli od ciebie lepsi, tak? – zapytała Cameron z uśmiechem.
– A jak myślisz?
Cameron uniosła brew i wybuchnęła
śmiechem. Był on przyjazny, jednak dosyć donośny i przykuł uwagę kilkorga
uczniów, którzy patrzyli na czarnoskórą dziewczynę albo z ciekawością, albo z
irytacją i politowaniem. Cameron zdawała się jednak tego nie zauważać i nadal
się śmiejąc, szturchnęła Dione w ramię.
– Wiesz co, Dione? Lubię cię. Jesteś
tak samo próżna jak wszyscy ci ludzie z elity, ale w twoim przypadku jakoś mi
to nie przeszkadza.
Śmierci na chwilę odebrało mowę. Nie
codziennie zdarzało się, żeby ludzie całkiem wprost mówili Dione, że jest
próżna, tak samo jak cała reszta bogatych nastolatków. Choć czarnooka poczuła się
poirytowana, Cameron mogła się przydać, więc zdecydowanie nie należało teraz
powiedzieć kilku zdań, po których dostałaby załamania nerwowego. Ranienie ludzi
przychodziło Dione z niezwykłą łatwością, dziewczyna dopracowywała tę
umiejętność przez stulecia. Czasami zanim zabiła swoje ofiary, doprowadzała je
do okropnego stanu psychicznego i patrzyła, jak na myśl o śmierci czują jedynie
ulgę, wierząc, że wreszcie odejdzie cała ich beznadziejność. Czarnooka
potrafiła sprawić, że przepiękna kobieta zarządzająca doskonale prosperującą
firmą przed śmiercią uznała, że nic nie udało się jej osiągnąć, że jest
odrażająca i nic niewarta. Doprowadzenie Cameron do podobnego stanu nie byłoby
trudne, ale Dione nie zamierzała tego robić. Nie dlatego, że było jej szkoda
dziewczyny albo dlatego, że ją polubiła. Nigdy nie żałowała ludzi, a tym
bardziej nie była zdolna czuć do nich choćby odrobiny sympatii. Cameron mogła
się jednak okazać pożyteczna.
– Trudno żebym nie była próżna, skoro
moja uroda oddala mnie od innych dziewczyn o całe lata świetlne. Poza tym
zawsze zdobywam to, czego chcę. Czy gdybyś była tak zniewalająca jak ja, miała
możliwość spełnienia każdej zachcianki i mogła sobie pozwolić na samochód
kosztujący prawie pół miliona, to czy również nie byłabyś próżna? – zapytała
Dione.
Na twarzy Cameron pojawiło się
lekkie zdziwienie, a potem jakiś grymas. Śmierć nawet nie musiała odczytywać
myśli dziewczyny, żeby wiedzieć, co pochłonęło jej uwagę. Cameron zastanawiała
się, czy w opinii Dione jest brzydka. Cameron była nawet ładna, choć nie
nadzwyczaj piękna, nie mogła jednak konkurować z dziewczynami z elity, a tym bardziej
z Dione, której wygląd wprawiał w oszołomienie. Kiedy dziewczyna wreszcie to
zrozumiała, niewątpliwie poczuła się urażona, ale Dione nie dbała o to. Liczyło
się tylko wspaniałe uczucie towarzyszące zemście.
– Pewnie masz rację – mruknęła
Cameron, a jej nastrój wyraźnie uległ zmianie. Może Dione nie zrównała jej
poczucia wartości z ziemią, ale przynajmniej trochę je obniżyła, a to
zdecydowanie dawało jej satysfakcję.
– To gdzie jest ta sala? Zaraz
będzie dzwonek, powinnyśmy się pośpieszyć – Śmierć uśmiechnęła się tak, jak
tylko śmierć potrafi. Wyglądała jednak przy tym całkiem niewinnie, jakby nie
zdawała sobie sprawy, że jej poprzednie słowa zraniły Cameron.
– Już idziemy, spokojnie…
W przypływie nagłego zadowolenia z
przysporzenia kolejnej osobie bólu, Dione mimowolnie sprawiła, że Cameron
otoczył zapach śmierci. Najczęściej czarnooka zwiększała jego intensywność,
żeby kogoś oczarować, co w połączeniu z wyglądem dawała oszałamiający efekt. Cameron
w jednej chwili odzyskała dobry humor, a to wszystko dlatego, że poczuła
zmysłowy zapach, któremu dała się oszołomić. Poczucie satysfakcji znikło. Dione
była jedynie zła na samą siebie. Czarne oczy stały się jeszcze ciemniejsze,
kiedy dziewczyna ponuro ruszyła w stronę sali od historii.
Kilka
następnych lekcji upłynęło szybko. Dione skupiała się na poznawaniu
oryginalnych ludzi, przystojnych chłopców, dziewczyn, które miały szansę na
dostanie się do elity i oczarowywaniu wszystkich urodą, głosem i całą swoją
doskonałością. Nie próbowała jednak ukrywać nieznośnego charakteru, czym, o
dziwo, wcale nie zrażała do siebie ludzi. W końcu nadeszła przerwa na lunch.
Dione nie miała pojęcia, gdzie usiąść. Patrzyła na stoliki i pierwszy raz
poczuła się bezbronna. Na szczęście chwilę później Cameron pociągnęła ją w
stronę jakiegoś zupełnie pustego stolika.
– Ktoś jeszcze do nas dołączy? –
zapytała Dione.
– Właściwie zazwyczaj jem sama.
Popularni raczej nie chcą się ze mną zadawać, a przy innych stołach nie ma
miejsca. Ale jeśli chcesz, żeby ktoś się do nas dosiadł, to nie ma sprawy.
Dione rozejrzała się po stołówce.
Chciała zaprosić wszystkich, których poznała i którzy mogli jej pomóc w
dostaniu się do elity. Zauważyła trzy dziewczyny, które czasem rozmawiały z
paczką najpopularniejszych w szkole, a także mijającego stół chłopaka, który
już dawno mógł wstąpić w ich szeregi. Wolał jednak żyć w swoim własnym świecie,
a nie spełniać oczekiwania Davida i jego kolegów. Z pewnością Wardrick musiał
go teraz nie znosić. I bardzo dobrze…
– Hej, chcesz się do nas dosiąść? –
Dione lekko pociągnęła chłopaka za rękaw.
– Hej – uśmiechnął się w odpowiedzi,
kiedy tylko na nią spojrzał. – No jasne!
– Świetnie – Dione znów się
uśmiechnęła. Zauważyła, jak to wpływa na chłopaka i od razu poczuła
satysfakcję. No proszę, był nią wyraźnie zainteresowany. – Dołączą do nas też
moje znajome.
O ile tylko uda się jej przypomnieć,
jak miały na imię. Skupiła się, aby usłyszeć ich rozmowę. Rozprawiały właśnie o
najnowszej kolekcji jednego z markowych sklepów, ale ani razu nie zwróciły się
do siebie po imieniu. Dione powoli zaczynała odczuwać irytację.
– Hej, Madison! Może chcesz razem z
koleżankami dosiąść się do nas? – krzyknęła przez pół stołówki, czując, że
powoli przestaje się stresować. Od razu spojrzało na nią kilkanaście par oczu.
Niektórzy skierowali zazdrosne spojrzenia na trzy dziewczyny, które ochoczo
podążyły w stronę stolika zajmowanego przez czarnego anioła. A więc ludzie
pragnęli towarzystwa Dione? Interesujące…
– Dzięki za zaproszenie –
uśmiechnęła się Madison, typowa amerykańska, bogata dziewczyna o pofarbowanych
na czarno włosach. Dwa pasemka w odcieniu jasnej zieleni wyraźnie wskazywały na
to, że Madison nie należy do elity. Tak samo jak kolczyk w języku. Co prawda w
niektórych szkołach wizerunek zbuntowanych dziewczyn jest modny, ale nie w
liceum, do którego uczęszczała większość najbogatszych nastolatków. – Jestem
Madison, a to Jane i Lauren – dziewczyna wyciągnęła do Cameron rękę w geście
powitania.
Jane była typową farbowaną
blondynką, choć na szczęście jej włosy nie miały tego okropnego,
najjaśniejszego odcienia. Lekka opalenizna prawdopodobnie była zasługą wizyty w
solarium, choć wyglądała w miarę naturalnie. Lauren również była blondynką, o
włosach w nieco ciemniejszy odcieniu i w przeciwieństwie do kosmyków Jane, był
to ich naturalny kolor. Ubrała się w ładną sukienkę, a na głowę założyła typowo
hippisowską opaskę. Z pewnością nie dlatego, że należała do subkultury dzieci
kwiatów, ale wyłącznie ze względu na panującą modę.
– Ja jestem Connor Holloway. A to Seth
i Gordon – przedstawił się chłopak zaproszony do stołu przez Dione. Śmierci nie
spodobało się, że bez pytania zaprosił też swoich kolegów.
Connor
miał kasztanową czuprynę, która dodawała mu uroku, tak samo jak duże, szare
oczy o przyjaznym wyrazie. Założył koszulkę, do tego marynarkę, a przez szyję
przewiesił jasnoniebieski szalik. Wyglądał jak francuski albo włoski artysta,
co chyba podobało się dziewczynom na stołówce, które zerkały na niego z
uśmiechem, o ile akurat oderwały na chwile spojrzenie od Davida lub jego
kolegów.
Seth i Gordon wyglądali za to jak
typowi footballiści. Byli umięśnieni, ubrani w sportowe koszulki, a włosy strzygli
na krótko. Z daleka wyglądali niemal identycznie, choć Seth był nieznacznie
wyższy. Chłopcy sprawiali wrażenie głupawych przyjaciół Connora będących raczej
kimś w rodzaju jego podwładnych niż prawdziwych kolegów. Dione poczuła podziw.
Connor wiedział jak się ustawić i w czyim towarzystwie obracać, żeby czuł się
dobrze w szkole. Widać miał dużo wspólnego z nią samą.
– A ja jestem Cameron, jakby ktoś
nie wiedział – uśmiechnęła się nowa znajoma Dione. Wszyscy oprócz Lauren
również odpowiedzieli uśmiechem.
– A ja jestem Dione – przestawiła
się Sethowi i Gordonowi, starając się wyglądać sympatycznie.
– Jak ci się podoba w naszej niezwykle nudnej szkole, Dione?
Jesteś pod wrażeniem naszych nauczycieli prowadzących pasjonujące lekcje z
wielkim zaangażowaniem, a może podoba ci się ten piękny budynek? – zapytała
Madison z lekkim uśmieszkiem.
–Tak, lekcje są bardzo wciągające –
Dione od razu spodobała się przepełniona sarkazmem rozmowa.
Madison zaśmiała się, a czarnooka
uczyniła to samo. Z zadowoleniem poczuła, że przyciąga spojrzenia niemal
wszystkich osób z elity, siedzących dwa stoły dalej. Jak widać dziewczynie udawało
się wzbudzać ich zainteresowanie, a to bardzo ją cieszyło. Dlatego właśnie
przez całą przerwę zajęła się rozmową ze wszystkimi siedzącymi przy swoim stole
tak. Polubili ją, choć nawet nie próbowała ukrywać swojej próżności i okropnego
charakteru. Wystarczyło jedynie to, że była bogata i piękna. Coraz bardziej
podobało się jej w tej szkole. Wreszcie smakowała prawdziwej wolności, choć
niestety czasami musiała silić się na miły uśmiech, a na to nie miała ochoty.
Czuła, że zdobyła sympatię wszystkich siedzących przy stoliku i co więcej –
wzbudzała coraz większe zainteresowanie osób z elity.
Zdaniem Dione dźwięk dzwonka rozbrzmiał zdecydowanie za szybko. Jak się jednak
okazało, następną lekcję miała wspólnie z Connorem. Była z tego faktu bardzo
zadowolona i podczas wędrówki korytarzem trzymała chłopaka za ramię. Uśmiechała
się zalotnie, jednocześnie emanując pewnością siebie. Connor nie wyglądał,
jakby mu to przeszkadzało. Starał się kreować na tajemniczego samotnika, ale w
towarzystwie Dione nie mógł pohamować błysków radości w oczach i lekkiego
uśmiechu, który mimowolnie pojawiał się na jego twarzy za każdym razem, kiedy na
nią spojrzał. A David przyglądał się temu z nieokreślonym wyrazem twarzy. Dione
tym razem nie próbowała odczytać jego myśli. Cieszyła się po prostu, że chłopak
widzi to wszystko i choć stara się wyglądać na obojętnego, to coś właśnie pali
go od środka, nie pozwalając kompletnie zignorować zachowania czarnookiej
dziewczyny w niezwykle obcisłej sukience…
David przyglądał się Dione i nie
mógł pohamować dziwnego uczucia, które nim zawładnęło. Zdawało mu się, że może
zaraz eksplodować. Udało mu się jednak powstrzymać wybuch, dzięki mocnemu
zaciśnięciu pięści. Był zmuszony patrzeć, jak ta dziewczyna kroczy dumnie
środkiem szkolnego korytarza. Swoją idealną dłonią trzymała ramię chłopaka,
który już dawno miał szansę na dołączenie do najbardziej cenionego w szkole
towarzystwa, ale nie skorzystał z okazji. I to właśnie jemu, nie Davidowi, ale
komuś zdecydowanie nędzniejszemu od niego, ta nieziemska dziewczyna postanowiła
poświęcić uwagę. Było to tak niezrozumiałe dla Davida, który znajdował się na
pierwszym miejscu w sercu każdej uczennicy, że złość, rosła w nim z każdym
spojrzeniem na Dione zalotnie mrugającą do Connora. Co ten chłopak w ogóle
sobie wyobrażał?!
Po chwili David uświadomił sobie bezsensowność
tych myśli. Od kiedy to czuł zazdrość o jakąkolwiek zwyczajną dziewczynę? Nie
był jednak w stanie w nieskończoność okłamywać samego siebie. Dione nie była
zwyczajna. Coś w niej przyciągało Davida i nie był się w stanie temu
przyciąganiu oprzeć. Pierwszy raz na widok jakiejkolwiek dziewczyny zawładnęły
nim takie uczucia. Przecież to jemu Dione należała się w pierwszej kolejności!
Potem, kiedy już ją rzuci, Connor może robić co zechce, ale nie miał prawa kompromitować
Davida, jako pierwszy wzbudzając zainteresowanie dziewczyny. Zacisnął pięści
jeszcze mocniej i poczuł wzrastające w nim postanowienie. Nie dopuści do tego,
żeby być drugim. On zawsze był pierwszy. Zawsze. Tym razem też zamierzał działać,
zanim ktoś odbierze mu tę szansę.
Dione nie była zdziwiona, kiedy
godzinę później na korytarzu zatrzymał ją David. To stanowiło niepodważalny
dowód na to, że plan Śmierci zaczyna działać. Dziewczyna czuła
zadowolenie i dumę z własnej pomysłowości. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by
któryś z jej planów zawiódł. Miała kilka stuleci na poznanie ludzkich wad i
słabości.
Odwróciła się w stronę Davida,
zarzucając kaskadą kręconych blond włosów, a potem posłała mu spojrzenie spod
rzęs. Niemal czuła, jak w głębi duszy chłopak wzdycha na ten widok. Dione
zaszczyciła go jeszcze uśmiechem, ale po chwili zastąpiła przyjazny uśmiech
kpiącym grymasem zaraz po tym, jak David również szeroko się uśmiechnął.
– Masz do mnie jakąś sprawę, czy będziemy stać
w ciszy? Jakoś niespecjalnie mam ochotę
patrzeć na twój głupkowaty uśmieszek – parsknęła, udając znudzenie.
Uśmiech od razu znikł z twarzy
chłopaka, zastąpiony pozą obojętności. No proszę, David jednak potrafił
opanować swój uśmiech uwielbienia i spojrzenie, z którego od razu dało się
wywnioskować, że Dione wpadła mu w oko. Kiedy spojrzał na nią z ignorancją i
skrzyżował ręce, znowu wyglądał jak David Wardrick, którego Śmierć widziała po
raz pierwszy na dziedzińcu szkoły. Zarozumiały, pewny siebie i arogancki.
– Chciałem zapytać, czy radzisz
sobie w szkole. W końcu dyrektorka kazała mi cię oprowadzać. Nie chciałbym mieć
jakichś kłopotów, gdybyś potem powiedziała jej, że błąkałaś się po korytarzach,
bo nie chciało mi się tobą zająć.
– Radziłam sobie przez pół dnia,
więc teraz też nie jesteś mi do niczego potrzebny. Poznałam dużo osób, które
chętnie mi pomogą, na przykład Connor – wskazała na chłopaka, którego cały czas
trzymała pod ramię. Connor uśmiechnął się lekko do Davida, kiedy ten na niego
spojrzał, ale ponieważ w odpowiedzi otrzymał tylko pochmurne spojrzenie niebieskich
oczu, również przestał się uśmiechać.
– W każdym razie zdaje się, że mamy teraz te
same zajęcia – powiedział David, zerkając na kartkę, którą Dione trzymała w
ręku. – Mogę cię zaprowadzić, żeby nie zabierać cennego czasu Connora.
Uśmiechnął się do chłopaka, choć
Connor nie wyglądał wcale zadowolonego perspektywą zostawienia Dione i
pozwolenia, by oprowadzał ją najprzystojniejszy i najpopularniejszy chłopak w
szkole. David jednak albo udawał, że tego nie zauważył, albo też rzeczywiście
niczego nie dostrzegał. W międzyczasie zaczepił jedną z dziewczyn ze swojej
elity i objął w talii. Dione jedynie ze znudzeniem zerknęła na blondynkę w za
krótkiej spódniczce, już po chwili odwracając wzrok. Raczej nie takiej reakcji
David oczekiwał.
– Ty jesteś tą nową Dione? –
zapytała blondynka uśmiechając się sympatycznie, choć w jej oczach widać było
zazdrość.
– Nie, chodzę do waszej szkoły od pół roku,
tylko wcześniej mnie nie zauważyłaś, bo wcale nie rzucają się w oczy te markowe
ciuchy, boska uroda i drogi samochód na parkingu. Uwielbiam takie inteligentne pytania!
– Tylko spokojnie, bo zaraz się na
mnie rzucisz – zaśmiała się dziewczyna, choć, kiedy zobaczyła złowrogi błysk w
oczach Dione, naprawdę wyglądała na przestraszoną.. – A skoro jesteś taka
bogata i boska, to z pewnością wybierasz się dzisiaj na imprezę, prawda?
To zbiło Dione z tropu. Nie miała
pojęcia o żadnej imprezie. Patrzyła na szeroki uśmiech blondynki, która nawet
nie próbowała ukryć satysfakcji.
– Co to za impreza? – zapytała w
końcu, kiedy nie udało jej się wyczytać niczego pożytecznego z myśli
dziewczyny.
– No wiesz, standardowa domówka. Ale
najwyraźniej nie jesteś taka bogata i fajna, skoro o niczym nie wiesz.
Dione zacisnęła pięści, czując, jak
paznokcie wbijają jej się w skórę. Nie chciała ryzykować wybuchu złości.
Mogłaby przypadkowo wykorzystać swoja nadnaturalną siłę i sprawić, że wszyscy
patrzyliby się na nią, jak na przerażającego potwora. Musiałaby wtedy zabić ich
wszystkich, żeby nie było świadków tego zdarzenia. Normalnie nie miałaby nic
przeciwko, ale wtedy śmiertelny pocałunek musiałby być złożony również na
policzku Davida, a przecież dla niego miała przygotowaną specjalną zemstę. Nie
mogła pozwolić sobie na złość, zdecydowanie nie.
– Zazwyczaj nie chce mi się tracić
czasu na takie imprezy. Zamiast tego wybieram się moim odrzutowcem na małą wycieczkę. Ale
skoro dla waszej szkolnej elity to takie ważne, żeby każda bogata osoba
pojawiła się na jakiejś sztywnej imprezie, to z chęcią przyjdę – Dione
uśmiechnęła się do blondynki, z satysfakcją obserwując zazdrość, która pojawiła
się na jej twarzy w chwili, gdy Śmierć wspomniała o prywatnym odrzutowcu. Swoją
drogą, wcale go nie miała, ale o tym nikt przecież nie musiał wiedzieć.
– Ale wcale nikt cię tam nie
zapraszał – dziewczyna zaczęła od razu panikować. Najwidoczniej bardzo nie
podobała się jej perspektywa spędzeniu kilku godzin w obecności bogatej i
zdecydowanie ładniejszej konkurentki.
– Mylisz się, skarbie. Właśnie mnie
zaprosiłaś – Dione uśmiechnęła się szeroko i ku jeszcze większej złości
dziewczyny, zwróciła się do Davida. – To zaprowadzisz mnie pod tę salę? Dobrze,
że mam jeszcze dwie lekcje na zastanowienie się, co założyć. Musisz mi tylko
podać adres, żebym wiedziała gdzie pojechać na tę całą waszą imprezę.
– Nie ma sprawy, mogę cię podwieźć –
David uśmiechnął się lekko, a jego znajoma zrobiła się czerwona ze złości i
ruszyła w przeciwnym kierunku, krzycząc na wszystkich, którzy weszli jej w
drogę.
– Nie, dzięki. Nie przywykłam do
jeżdżenia tanimi samochodami – Dione uśmiechnęła się złośliwie, a potem
odwróciła się i ruszyła korytarzem. Za nią podążył David, który nie skomentował
jej uwagi ani słowem, chyba zbyt zszokowany tym, że ktoś nazwał jego samochód
tanim.
Wszyscy przyglądali się Dione i
Davidowi, kiedy podążali korytarzem. Najładniejsza i najbogatsza dziewczyna,
która oszałamiała wszystkich i w ciągu kilku godzin stała się rozpoznawalna w
całej szkole, a zaraz obok niej chłopak, do którego wzdychały wszystkie
dziewczyny i z którego zdaniem liczył się każdy. Teraz jednak posłusznie szedł
za nową dziewczyną, jakby całkowicie podporządkował się jej woli. Jego zachowanie
sprawiło, że ludzie zaczęli szeptać między sobą, podczas gdy Dione uśmiechała
się z widoczną satysfakcją. Lepszego pierwszego dnia w nowej szkole Śmierć nie
mogła sobie wymarzyć.
***
Jest to najgorszy rozdział w całej tej historii, zdecydowanie za nim nie przepadam i po wprowadzeniu poprawek też nie jestem specjalnie zachwycona. Ale na szczęście potem będzie już lepiej!
Smierć wydaje mi się dość płytka, jeśli mam byc szczera. Chyba tylko dzieki swojemu urokowi ludzie mogą nadal z nią rozmawiać po takich tekstach, jakie sprzedała np. C. No ale czego sie wlasciwie spodziewać. Widzę, zd bedzie budować swoją własna elitę. To dość zabawne, ze nieznani sobie ludzie na jej życzenie stworzyli zupełnie nowy stolik na jadalni... Ciekawe, czy nadal beda taka grupa... No i z niecierpliwoscią czekam na imprezę. Wlasciwie mozna było sie spodziewać, ze taka robię. Dione niezłe sie na nią wprosiła. Aczkolwiek we fragmencie z odrzutowcem zabrakło czasownika ;). Jestem ciekawa, jak tk dalej pociągniesz i co wyniknie z tej afery z Davidem. Ale trochę tęskniłam za zaraza, nie bede ukrywać, i z życiem innym niz szkolne xd. Zapraszam Cię na nowośc na zapiski-Condawiramurs.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńDione jest bardzo, bardzo płytka. I może naprawdę irytować. W ogóle jak tak o tym myślę, to większość postaci w tym opowiadaniu jest irytujących. Ale zdecydowanie Dione wywiera silny wpływ na ludzi, co sama zauważyłaś przy fragmencie o lunchu.
UsuńDzięki za wytknięcie błędu, już poprawiony!
Jasper pojawi się w następnym rozdziale i to w dosyć sporym jego fragmencie :))
Dione jest w tym rozdziale irytująca jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Ta jej pewność siebie i poczucie wyższości... No udusić ją idzie! hahah xd Ojoj... myślałam, że David dłużej będzie się opierał, a wystarczy, że zobaczył ją z innym chłopakiem i już do niej poleciał. No ładnie.. ;d W ogóle jestem pod wrażeniem, jak ludzie do niej lgną. W każdym wzbudza zainteresowanie, jak widać. :) Szkoda mi Cameron. Miała pecha, że Dione ją sobie upatrzyła. I jeszcze taki tekst w jej stronę... Na miejscu Cameron wcale nie lubiłabym Dione. ;d
OdpowiedzUsuńKiedy pisałam to opowiadanie kilka lat temu, bardzo lubiłam Dione, a teraz, z perspektywy czasu, naprawdę nie rozumiem, jak ona mogła mnie nie irytować na każdym kroku.
UsuńDavid kreuje się na bardziej obojętnego i upartego, niż jest, a tak naprawdę nie jest odporny na wpływ Dione. Na szczęście w przeciwieństwie do innych stawia jej opór, choć nie zawsze skuteczny.
Wcale nie jest taki zły, choć co prawda Dione nieco go zdominowała, ukazując swoją irytującą, nieco pustawą naturę. Nie lubię ludzi takiego typu i do niej też jakoś nie potrafię zapałać wielką sympatią. Ona jest niesamowicie pewna siebie i to w pewnym stopniu może wzbudzać podziw. Dione jest całkowicie świadoma swoich zalet, często je wykorzystuje, ale przy okazji emanuje takim hmm... zabrakło mi słowa. W każdym razie sprawia, że ludzie na siłę starają się wkupić w jej łaski. Widzą w niej jakieś guru, a to tylko podbudowuje jej mniemanie o sobie.
OdpowiedzUsuńNawet David tak długo się nie opierał. To znaczy on dalej udaje, że dziewczyna jest dla niego całkiem obojętna, ale chyba tak do końca nie jest. On stara się jej przypasować, a widok Dione z innym chłopakiem wywołał mini atak wściekłości, a może raczej zazdrości.
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam!
Dione w ogóle będzie dominowała większość rozdziałów, bo z jej osobowością trudno o to, by ktokolwiek ją przyćmił. Gdybym spotkała w prawdziwym życiu kogoś tak pewnego siebie, raczej by mi to nie zaimponowało. Po prostu bym uznała, że ktoś taki jest zdecydowanie za bardzo zarozumiały i nie ma sensu się z nim zadawać. Dione jakimś cudem działa jednak na ludzi wręcz przeciwnie - wszyscy do niej lgną. I nawet David, który z pozoru nie daje sobie tak łatwo zawrócić w głowie, już się łamie.
UsuńKurczę, o ile w poprzednim rozdziale zaczęłam pałać do Dione minimalną sympatią, o tyle teraz nie dość, że wróciłam do stanu początkowego – neutralnego stosunku do niej, to chyba jeszcze przeskoczyłam nieco w drugą stronę i troszeczkę ją znielubiłam. Nie wiem, ona wydaje się taka…. Irytująca. Rozumiem, że można być bardzo pewnym siebie, ale u niej to już wręcz zakrawa o komizm, to jej poczucie wyższości, obnoszenie się ze swoją wspaniałością, ocenianie „przydatności” poszczególnych osób czy wreszcie obmyślanie strategii mających sprawić, że cała szkoła, łącznie z Davidem będzie leżała u jej stóp – to jednocześnie przerażające i śmieszne. Dobrali się z Davidem, nie ma co, znalazł swój swego. Yep, a skoro już o Davidzie mowa… widzę, że chłopak się łamie. Niedobrze, właściwie to oni, w sensie Diona i David, mogliby się nawzajem trochę ze sobą pomęczyć, poucierać jedno drugiem nosa, zasłużyli sobie na trochę męczarni, ot co :P Nic, okaże się, jak to się potoczy, może z Davida jednak nie jest aż tak słaby zawodnik, żeby od razu poddać się czarowi Dione. Trochę na to liczę ;) W ogóle to… tęsknie za Jasperem. Sama siebie nie rozumiem, ale on chyba jest jedyną postacią, która jak na ten moment nie wyzwala we mnie skrajnie sprzecznych emocji ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Zgadzam się w zupełności - Dione jest irytująca i to bardzo. Co prawda nie można zaprzeczyć, że z wyglądu jest doskonała pod każdym względem, ale przez jej zarozumiałość i sadystyczne zapędy, charakter ma za to chyba najgorszy z możliwych.
UsuńDavid będzie miał momenty gorsze i lepsze - w niektórych będzie się łamał, w innych zacznie stawiać trochę większy opór. Aktualnie niestety Dione wywiera na niego duży wpływ.
Jasper pojawi się już w kolejnym rozdziale ;))
Co Ty mówisz, rozdział jest według mnie idealny! Jestem wielką fanką Dione, mimo, że poziom jej arogancji osiągnął maksimum. To naprawdę interesujące jak bardzo może ona manipulować innymi ludźmi, jak bardzo pozbawiona jest jakichkolwiek emocji oprócz pożądania władzy. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale rozwiniesz wątek tej imprezy :) Nie mogę się doczekać, aż dowiem się co zrobi by uprzykrzyć życie innym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
piece-of-hannibals-heart
Jesteś chyba jedyną czytelniczką, która lubi Dione. To postać z bardzo trudnym charakterem, ale za to wyrazistym.Nie jestem zadowolona nie tyle z samych zdarzeń w rozdziale, co z formy ich ukazania, ale obojętnie ile razy próbowałam wprowadzać poprawki, ciągle coś było nie tak, więc się poddałam.
UsuńZdecydowanie nie lubię głównej bohaterki, przynajmniej na obecną chwilę. I chociaż baaardzo często mi się zdarza, że nie lubię postaci odgrywającej pierwsze skrzypce, wyjątkowym przypadkiem jest, gdy nie znoszę jej za... charakter. Pomijam te wszystkie głupkowate, irytujące główne bohaterki, których teraz pewno (uch, powiało hipokryzją, bo sama takie kreuję), ja po prostu czuję, że spotkawszy Dione w realnym życiu, miałabym ochotę udusić ją gołymi rękami. Ona jest ucieleśnieniem tego, czego najbardziej nie lubię w ludziach: bezpodstawnej złośliwości, chamstwa, egoizmu, skrajnego zapatrzenia w siebie, traktowania ludzi jak śmieci i zadzierania nosa pod niebiosa. No po prostu mam alergię na takie osoby jak ona. Ale nic dziwnego, że w tej całej szkole za nią szaleją; tutaj okrucieństwo i zawyżone poczucie własnej wartości jest na porządku dziennym. I chociaż zdarzają się normalniejsze osobniki - między innymi Cameron, która powinna zachować odrobinę rozsądku i uciekać od Dione jak najdalej - zdecydowana większość wprost ubóstwia tych, którzy są piękni, bogaci i zarozumiali, a właśnie to reprezentuje nowa uczennica. Muszę przyznać, że zastosowała bardzo dobrą i jak widać skuteczną taktykę opanowania szkoły; pozwoliła pofolgować swojej prawdziwej osobowości, bo doskonale wiedziała, że takie zachowanie jest pożądane, a do tego zagrała klasyczną kartą zazdrości, która działa na co drugiego faceta, co David jedynie potwierdził. Jak na razie wszystko przebiega zgodnie z planem: szkoła aż huczy na temat Dione, faceci rozprawiają o jej wdziękach, dziewczyny marzą, żeby chociaż trochę pogrzać się w jej blasku, nauczyciele uznali, że to kolejna zapatrzona w siebie panna, ale bogata, więc ze względu na finanse placówki nie warto ją gnębić, z kolei David zaczyna pojmować, że Dione wcale nie jest pierwszą lepszą laską, którą może poderwać w pięć minut. I nie mam tutaj na myśli jej oszałamiającej urody :) Jestem bardzo ciekawa, co wydarzy się na tej całej imprezie. Mam nadzieję, że Dione nadal będzie zgrywała taką niedostępną i chłodną dla Davida, bo chłopak już połknął haczyk i wystarczy jeszcze trochę go przytrzymać, żeby osiągnąć ostateczny sukces. Chociaż nie wiem, czy chciałabym, żeby tak się stało... Nawet on wydaje się przy Dione niewinny jak aniołek.
OdpowiedzUsuńWedług mnie nie masz powodu do narzekań, rozdział jest bardzo dobry i ładnie wprowadził nas w klimat stworzonej przez Ciebie szkoły :) Czekam na ciąg dalszy <3
Charakter Dione jest zdecydowanym przeciwieństwem idealności. Nawet śmierć nie może być perfekcyjna, dlatego o ile wygląd ma niezaprzeczalnie idealny, jej charakter jest po prostu okropny. W szkole dla bogatych nastolatków takie zachowanie jednak nikomu nie przeszkadza aż tak, jak byłoby to w innych placówkach właśnie dlatego, że do szkoły Davida chodzi pełno zapatrzonych w siebie nastolatków. Dione może ich irytować najwyżej tym, że skupia na sobie większą uwagę niż oni sami.
UsuńDavid zaczyna się łamać, ale będzie miał jeszcze chwile, w których postanowi jednak być uparty i nie dać się tak łatwo Dione. Śmierć nie będzie miała z nim łatwo ;))
Ty nie jesteś zadowolona? Przy tych nutach Twój rozdział czytało się jednym tchem. To było... po prostu zazdrość >.<
OdpowiedzUsuńCudownie.
Charaktery postaci są takie... ludzkie.
Polubiłam główną bohaterkę ;-;
w ogóle pomysł na historię zwala z nóg.
~ Sagiri
Bardzo dziękuję za miły komentarz. Mam nadzieję, że następne rozdziały też Ci się spodobają :))
UsuńRaczej nie zaskoczę Cię tym, że nie lubię naszej głównej bohaterki. Bo kto by lubił Śmierć? Dione jest strasznie napuszona niczym paw i nie pozwala sobie na złe traktowanie, przez co dąży do upokorzenia Davida, który uważa się za Bóg wie co. I tu też chyba nikogo nie zdziwię, że i David nie przypadł mi do gustu. Takie elementy społeczne trzeba wytępiać... i tu jeden plus dla Dione - przynajmniej trafił swój na swego i ciekawa jestem jak rozwinie się relacja Dione i Davida.
OdpowiedzUsuńNatomiast zaciekawiała mnie postać Cameron oraz Connora. Mam nadzieję, że więcej o nich opowiesz, bo w tym rozdziale nie wiele o nich wiem :)
I jestem ciekawa tej imprezy. Czuje, że Dione zorbi wielkie zamieszanie :)
Czekam na next i przepraszam Cię, ze musiałaś tyle czekać ma mój komentarz. Trochę się u mnie dzieje.
Pozdrawiam serdecznie :*
Ja też Dione nie lubię. A najbardziej dziwi mnie, że w trakcie pisania PŚ ją uwielbiałam. Trochę nie potrafię zrozumieć, jak mogłam lubić denerwującą chyba pod każdym względem postać...
UsuńNo tak, David też może irytować. W ogóle większość postaci tutaj jest tak zapatrzonych w siebie, że raczej trudno pałać do nich sympatią. Tylko Cameron jest taką opozycją do tej całej elity, no i może Connor, ale nie do końca.
Właśnie zapoznałam się z całą historią Dione. Bardzo spodobała mi się wizja Śmierci, która odbiera życie poprzez pocałunek. Scena z tym mężczyzną z wypadku samochodowego była chyba najlepszą ze wszystkich, jakie do tej pory miałam okazję tu przeczytać. Sadystyczna piękna dziewczyna bardzo przypadła mi do gustu. Niestety, kiedy Dione postanowiła się mścić poprzez stanie się popularną w szkole jakoś mnie to zniechęciło do niej. Być może dlatego, że w szkole do której trafiła bohaterka jest przesyt idealnych osób, a raczej takich którzy uważają się za takie.
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam za to postać Jaspera. Wydaje mi się, że ten chłopak ma w sobie coś tajemniczego i tym mnie intryguje. Jest to chyba moja ulubiona postać w tym opowiadaniu i mam nadzieję, że będzie go więcej w tej historii.
Zobaczyłam też, że ostatni rozdział był dosyć dawno. Mam nadzieję, że nie porzuciłaś tej historii i zamierzasz ją pisać dalej. Ja osobiście uważam pomysł za naprawdę interesujący i chciałabym poznać dalszy ciąg.
Będę tu zaglądała od czasu do czasu czekając na nowy rozdział. Zapraszam też w wolnej chwili na bloga http://przeklete-bractwo.blogspot.com/ Jest to historia, której jestem współautorką. I cóż - może Ci się spodoba.
Pozdrawiam ciepło :)
Historii zdecydowanie nie porzuciłam, jest napisana w całości na moim komputerze, dlatego na pewno będę publikować dalsze rozdziały. Gdzieś tam jednak wspominałam, chyba pod prologiem, że to jest opowiadanie napisane dobre kilka lat temu. Wymaga naprawdę mnóstwa poprawek, a teraz skupiam się głównie na bardziej aktualnym blogu - teorainn.blogspot.com, na którym rozdziały dodaję częściej. Także kolejne części na pewno będą się pojawiać, ale dosyć rzadko :))
UsuńNo cóż, Dione chyba trudno jest lubić, wątpię, żeby ktoś darzył ją wielką sympatią. Co prawda wraz z upływem czasu ta postać nieco się zmieni, choć na pewno nie diametralnie, więc może wtedy więcej czytelników ją polubi. Ale póki co się im nie dziwię, że za taką Śmiercią nie przepadają, bo nawet mnie Dione niezwykle irytuje.
Jasper jest też moją ulubioną postacią w tej historii, więc cieszę się, że ktoś ma podobne odczucia. Będzie przewijał się praktycznie przez wszystkie rozdziały, więc będziesz miała okazję dobrze poznać tego bohatera (choć jest on z natury bardzo tajemniczy, więc takie łatwe i tka to nie będzie ;))
Na Twojego bloga obiecuję zajrzeć w wolnej chwili. Mam nadzieję, że uda mi się to zrobić już w tym tygodniu, ale nie obiecuję, bo mam ostatnio duże problemy ze znalezieniem wolnego czasu.
Hej :) juz dawno nie było tutaj żadnej notki i tak się zastanawiam, kiedy dodasz nowośc... Bo mam wielka nadzieje, ze dodasz :) bardzo lubię te historie. Zapraszam na nowosc do mnie.;)
OdpowiedzUsuńMoże uda mi się dodać nowy rozdział jutro. Jak nie, to w każdym razie do końca weekendu się zmotywuję, żeby wprowadzić poprawki i go opublikować ;))
UsuńPrawdę powiedziawszy, trochę irytuje mnie ta płytkość i próżność Dione, ale to wszystko tak idealnie się się komponują, podkreślają jej całokształt i charakteryzują ją, że przestało mi to w zasadzie tak mocno przeszkadzać xD
OdpowiedzUsuńChociaż ta końcówka jest taka zniewalająca... Nigdy nie przepadałam za ludźmi, którym w głowie jest tylko kasa i oczywiście co za tym idzie - pozycja w hierarchii społecznej. No najgorsze, co może człowieka spotkać w tych szkołach dla wyższych sfer.
Coś czuję, że póki ten wątek się nie skończy, będzie mi ciężko z osobami, które będą grały główne i pośrednie role w Twoim opowiadaniu xD Brakuje mi tu jeszcze Zarazy. Niech nasz przepiękny, zielonooki Pan i Władca się zapodział? Może to on pomoże Dione w zdobyciu Davida, kiedy zacznie się z nim prowadzać po szkole, a on będzie wyczuwał w niej jeszcze większą i wartościową zdobycz?
A może, gdy dowie się np. z plotek, że jest dziewicą? Będzie miał na nią większą chrapkę?! OMG, w ogóle o czym ja do cholery myślę XD Wybacz mi, ale tak, jestem, nieco zboczona, dlatego myślę o takich rzeczach xD
4 rozdział obiecuję jutro przeczytać, bo wybywam nadrobić lekcje z powodu nieobecności i spać <3