Nieczęsto zdarzało się, by Jasper
skazywał jakiegoś śmiertelnika na naprawdę okrutny koniec. By napełniał
chorobami rozwijającymi się tak szybko, że nie było już szczęśliwych dni, a jedynie
te przepełnione bólem i nieuchronnie przybliżające do śmierci. To wzbudziło w
Dione ciekawość i sprawiło, że jeszcze tego samego dnia postanowiła poznać niejakiego
Davida. Pospiesznie ubrała się w to, co akurat miała pod ręką. Potem pozostało
już tylko skupić się na krótką chwilę, by odnaleźć duszę chłopaka wśród
wszystkich innych.
Od razu dostrzegła pulsującą życiową
energię. Na razie była jeszcze biała, jasna i niewinna, ale powoli zaciskały
się na niej zielone macki. David najwyraźniej znajdował się na dziedzińcu
szkoły. Dione bardzo nie lubiła tego koszmarnego budynku, jak trafnie zauważył
wcześniej Jasper, a stawienie się na trawniku tuż przed nim wcale nie wydawało
się lepsze.
Perspektywa poznania kolejnej ofiary
okazała się jednak na tyle kusząca, że Dione niemal od razu szaleńczym biegiem przemierzyła
ulice Nowego Jorku. Pragnęła poznać chorego chłopaka, bo póki co wiedziała o
nim stosunkowo niewiele. Jasper zdradził jedynie, że niejaki David Wardrick ma
osiemnaście lat. Był więc w wieku Dione, przynajmniej teoretycznie. Śmierć
bowiem zachowała umysł nastolatki, co, podobnie jak jej wygląd, miało nigdy się
nie zmienić.
Zlokalizowała chłopaka od razu.
Siedział na schodach wejściowych razem z kolegami i głośno się z czegoś śmiał.
Towarzyszyły mu dwie dziewczyny, wyraźnie zabiegające o jego względy. Dione nie
mogła nie zauważyć, że inne przechodzące obok Davida nastolatki również zerkały
na niego z zainteresowaniem. Co takiego miał w sobie ten chłopak? Śmierć przez
chwilę się nad tym zastanawiała, mrużąc ze skupieniem czarne oczy. Potem
spojrzała na chłopaka inaczej. Już nie jak na życiową energię, ale jak na
zwykłego człowieka.
Wtedy zrozumiała. David Wardrick,
kimkolwiek właściwie był, został obdarzony urodą. Nie mógł się oczywiście
równać z oszałamiającym pięknem Jaspera, ale jak na człowieka prezentował się
naprawdę dobrze.
Włosy Davida stanowiły przeplatankę
rozmaitych odcieni blond, jednak były nieco ciemniejsze niż loki Dione. Fryzura
przypominała uczesanie Jaspera z niemal identyczną przydługą grzywką opadającą
na niebieskie oczy. Trudno było porównywać intensywność tego koloru do
niespotykanych barw, które Dione dostrzegała w spojrzeniu Jaspera. David miał
oczy całkiem zwyczajne, pospolicie niebieskie, jednak nieskażone nawet najmniejszą
nutą szarości. Uwagę przyciągały więc bardziej przystojne rysy twarzy, prosty
nos, a także umięśniona sylwetkę i markowe ubrania. Ciemne i z pewnością drogie
okulary, którymi chłopak właśnie zasłonił oczy, tylko potęgowały wrażenie
wizerunku bogatego i rozpieszczonego chłopca. Dione uniosła brew. A więc miała
przed oczami chłopaka z wyższych sfer. Na dziedzińcu sprawiał wrażenie pana
całej szkoły. Bardzo prawdopodobne, że właśnie dlatego Jasper tak bardzo
znienawidził tego śmiertelnika. Anioł zarazy nie tolerował ludzi, którzy
uważali się za lepszych, bo to on sam, Jasper, był w swoim przekonaniu jedyną
tak naprawdę ważną istotą.
Zapatrzony w siebie David
zdecydowanie mógł przysparzać więcej kłopotów niż rozrywki. Rozkochiwanie w
sobie pustych, zarozumiałych chłopców nie należało do szczególnie przyjemnych
zajęć. Szkoda było zachodu, poza tym śmierć ze swoim wysokim mniemaniem o sobie
nie potrafiła długo wytrzymać w towarzystwie innych egoistów. Postanowiła więc
jak najszybciej zakończyć ludzkie życie Wardricka. Chciała podejść do chłopaka
i od razu pocałować go w policzek. Umarłby szybko, a lekarze odkryliby rzadki
przypadek, w którym nowotwór zabił, nim ktokolwiek zdołał go wykryć. Kolejna
medyczna zagadka…
Działanie pod wpływem impulsu ma
jednak pewną wadę – przez zwykłą nieuwagę łatwo popełnić błąd. Dione nie była
osobą, która często takowe błędy popełniała. Niestety, czasem się jej to
zdarzało. Krocząc dumnie w stronę chłopaka, który akurat wstał, była tak pewna
siebie, że postanowiła się odezwać.
– Och, to ty jesteś David Wardrick.
Sprawdziła
jego myśli. Na chwilę nieznacznie zmrużyła oczy, ale miała nadzieję, że tego
nie zauważył. Dostanie się do jego umysłu okazało się trudniejsze, niż oczekiwała.
Ale
zabójcza dziewczyna.
Chłopak podniósł się ze schodów i
stanął naprzeciw Dione. Była zadowolona z wrażenia, jakie na nim wywarła. Każdy
doceniał urodę śmierci, jednak kiedy czarnooka odczytywała ludzkie myśli, czuła
się wprost doskonale. Cała sytuacja tylko wzmocniła jej pewność siebie. Stała
już bardzo blisko chłopaka i spoglądała na niego z uwodzicielskim
uśmiechem. David zdjął ciemne okulary i również się uśmiechał.
Dione po raz kolejny pomyślała, że jest naprawdę przystojny.
– Kiedy tylko cię zobaczyłam,
pomyślałam, że jesteś boski. Dlatego…
Chłopak był wysoki, więc, żeby go
pocałować, musiała zadrzeć głowę. W niebieskich oczach dostrzegła podziw dla swojej
urody, chociaż tym razem nie prezentowała się tak doskonale jak zwykle.
Wszystko dlatego, że przed wyjściem wcisnęła na siebie męską koszulkę i poszarpane
spodnie. Wychodząc z domu nie myślała o wyglądzie, a jedynie o tym, by jak
najszybciej ujrzeć swoją nową ofiarę, rozrywkę na najbliższe kilka tygodni.
Nawet przez myśl jej nie przeszło, żeby się chociaż uczesać, czy nałożyć
podkład. Musiała jak najszybciej wrócić do apartamentu i to zmienić,
wystarczyło tylko pocałować chłopaka. Nachyliła się i złożyła usta do lekkiego
pocałunku.
Została jednak powstrzymana. David
cofnął się o krok i przytrzymał Dione za nadgarstki, lekko unosząc brew. Czarnooka
została obdarzona nieludzką siłą i w każdej chwili mogła jednym szarpnięciem
się uwolnić, a potem przyszpilić chłopaka do ściany i zakończyć to, co zaczęła.
Nie chciała jednak robić widowiska. Wokół znajdowało się zbyt dużo osób, by
Dione mogła sobie na coś takiego pozwolić. Przewróciła więc tylko oczami. Równie
dobrze mogła spokojnie odejść i odwiedzić Davida w nocy, a tam uśmiercić bez
świadków.
– Nie tak szybko, kochanie. Może i
jest z ciebie całkiem niezła laska, ale sądząc po twoim ubiorze, nie pochodzisz
z wyższych sfer. A ja nie całuje się z przeciętnymi.
W Dione aż coś zawrzało. Nędzny
śmiertelnik śmiał twierdzić, że śmierć jest osobą niszową, tylko dlatego, że
miała na sobie męską bluzkę?! Gdyby David widział jej apartament, a także
ogromną szafę z markowymi ubraniami, gdyby wiedział ile pieniędzy Dione ma na
swoim koncie w banku!
– Uważasz, że jestem z niższych
sfer? – prychnęła z pogardą. – Nic o mnie nie wiesz.
– Mam oczy, to wystarczy –
uśmiechnął się drwiąco.
Dione z trudem stłumiła krzyk
wściekłości. David najwyraźniej uważał się za najmądrzejszą osobę na świecie. Miała
ochotę rzucić się na niego, torturować długo i okrutnie, ale nie mogła tego
zrobić przy tylu świadkach. Zdecydowała się więc zaczekać i złożyć temu
nędznemu śmiertelnikowi nocną wizytę. Wtedy, wśród krzyków bólu, przyznałby
wreszcie, że śmierć jest najbardziej szykowną istotą na świecie.
– Jestem dla ciebie po prostu za dobry – dodał David, wyrywając śmierć z zamyślenia.
Uśmiech zniknął z idealnej twarzy, a
czarne oczy zabłysły złowrogo. Chłopak chyba tego nie zauważył, bo nadal
uśmiechał się z wyższością. Dione w środku aż wrzała. Jak ten marny człowiek,
którego w każdej chwili mogła zrównać z ziemią, śmiał twierdzić, że jest dla
niej za dobry?! To on nie dorastał do pięt istocie, której uroda przyćmiewała
nawet blask słońca! Czarnooka zacisnęła zęby. Porzuciła plan złożenia nocnej
wizyty w domu chłopaka. Postanowiła zapisać się do jego szkoły, na jak
największą liczbę zajęć, na które i on uczęszczał, a potem pokazać mu, że
jest od niego lepsza, sprawić, by zapragnął jej tak, jak nie pragnął jeszcze
nikogo. Chciała, by David myślał o niej bez przerwy, jednocześnie czując, że
nie jest wart choć jednego jej spojrzenia. By w nocy śnił tylko o niej i desperacko
pragnął, by go polubiła. By chłonął z uwagą każde jej słowo, a jego pragnienie
stało się niemal obsesyjne. I dopiero wtedy zamierzała go zabić, żeby
zrozumiał, że to ona ma przewagę, że miała ją od samego początku. I, co
najważniejsze, żeby ten zadufany w sobie chłopak nauczył się, że Dione się nie
krytykuje. Bo w wyglądzie śmierci nie dało się dostrzec nic, co nie byłoby
wprost idealne, a ośmiocyfrowa kwota na jej koncie w banku nie powinna wzbudzać
wątpliwości co do pochodzenia z wyższych sfer.
– Jeszcze zobaczymy, skarbie – powiedziała
tonem tak zimnym, że wszyscy niemal odczuli gwałtowny spadek temperatury.
Potem, nie patrząc już na tłum gapiów i nędznego Wardricka, odwróciła się.
Nieznacznie uniosła kąciki ust, gdy
usłyszała gwizdy kolegów Davida i pomruki uznania. Teraz jedynym celem śmierci stało
się zdobycie popularności w szkole, a może i całym mieście, ale przede
wszystkim sprawienie, by David uznał ją za jedyną wartą poświęcenia uwagi dziewczynę
na Ziemi.
Najpierw jednak Dione musiała udać
się do Jaspera, żeby poprosić o załatwienie potrzebnych dokumentów. Niechętnie
myślała o kolejnym spotkaniu, tym bardziej, że wymagało to odwiedzenia
zielonookiego w jego domu. Żeby mieć to jak najszybciej za sobą, ruszyła wprost
pod drzwi apartamentu anioła zarazy.
Otworzył je dopiero dziesięć minut
po tym, jak zapukała. Grzebała akurat nerwowo w torebce, usiłując znaleźć
komórkę, aby do niego zadzwonić i zapytać dlaczego nie chce jej wpuścić. Mogłaby
spróbować dostać się do jego umysłu i porozumieć telepatycznie, ale wiedziała,
że nie ma co próbować. O ile ona blokowała dostęp do swoich myśli tylko, gdy
wiedziała, że Jasper próbuje je odczytać, jego umysł zawsze pozostawał
nieprzenikniony. Dione nie rozumiała, jak chłopak to robi. Wydawało się, że to nie
kosztuje go choćby odrobiny wysiłku. Ona po chwili traciła już mnóstwo energii,
Jasper tymczasem zachowywał się, jakby podtrzymywanie muru chroniącego umysł
było czymś tak naturalnym, jak oddychanie.
Gdy drzwi się otworzyły, Dione spojrzała
na Jaspera. Jak zawsze popełniała ten sam błąd.
Jasnozielona łąka, nad którą
roztaczała się zielona kopuła nieba. Tuż nad głową świeciło przepiękne słońce
wyglądające jak ogromny awenturyn, a zielona trawa muskała nagie łydki śmierci.
Dziewczyna patrzyła z podziwem na malachitowe kwiaty i wdychała powietrze w
niewytłumaczalny sposób przepełnione zielenią. Podziwiała majaczące na
horyzoncie szmaragdowe szczyty tajemniczych i zarazem pięknych gór, wsłuchując
się w jakąś cudowną, zieloną piosenkę, niesioną przez powiew wiatru. Pomimo
tego, że cały świat skąpany był w zieleni, wypełniało go tyle odcieni tego
koloru, że zdawał się tak barwny jak tęcza. Dione westchnęła, gdy przygalopował
do niej oliwkowy jednorożec o pięknych oczach w kolorze wiosennej zieleni.
Chwilę potem urok oczu Jaspera
przestał działać na dziewczynę i znów znajdowała się w na progu jego
apartamentu z otwartą torebką przerzuconą przez ramię. Zobaczyła, że zielony
anioł uśmiecha się z satysfakcją. Odepchnęła go i bez słowa weszła do
mieszkania, rzucając na szklany stół torebkę i siadając na kremowej, skórzanej
kanapie. Rozłożyła się wygodnie, przy okazji brudząc obicie butami. Nawet przez
myśl nie przeszło jej, by je zdjąć, kiedy położyła stopy na oparciu niezwykle
drogiego mebla.
Jasper spojrzał z poirytowaniem na brudną
kanapę, a Dione poczuła satysfakcję. Uwielbiała denerwować anioła zarazy, tak
samo jak on uwielbiał denerwować ją. Musiała tylko uważać, żeby nie przesadzić.
Zielonooki w furii bywał bardzo niebezpieczny chociaż, na szczęście, Dione
rzadko miała okazję, by się o tym przekonać.
Sięgnęła po butelkę wina, która stała
na stole. Wina zabranego z jej domu, jak zauważyła. Z satysfakcją spostrzegła,
że jeszcze trochę go zostało, a potem, nie zaprzątając sobie głowy proszeniem o
kieliszek, upiła spory łyk prosto z gwintu. Przymknęła oczy, gdy wino powoli
spłynęło przez gardło, napełniając ją cudownym uczuciem.
– Czemu zawdzięczam tę przyjemną wizytę? –
zapytał Jasper, ku niezadowoleniu Dione zabierając jej butelkę.
– Potrzebuję fałszywych dokumentów –
odpowiedziała, nadąsana jak małe dziecko, któremu właśnie odebrano zabawkę i
zaczęła uważnie oglądać swoje paznokcie.
Jasper spojrzał na nią z nagłym
zainteresowaniem i usiadł na fotelu naprzeciw niej. W jego oczach pojawił się
błysk. Pewnie spodziewał się jakichś sensacji.
– Jakiego rodzaju dokumentów?
– Wszystkich, które są potrzebne, by
zapisać się do szkoły. Wymyśl co chcesz, byle wcześniejsze miejsca, w których
rzekomo się uczyłam, były na wysokim poziomie. I najlepiej prywatne. Aha, no i
postaraj się załatwić te dokumenty jak najszybciej.
Jasper najwyraźniej nadal niczego
nie rozumiał, bo utkwił w Dione spojrzenie swoich hipnotyzujących oczu.
Spojrzała w nie odważnie, tym razem przygotowana, by nie dać się wciągnąć do
zielonego świata swojej wyobraźni. Nie mogła jednak nie pomyśleć o tym, że
każdy kto widział oczy Jaspera, musiał je uznać, za niezwykle starannie
wykonane szkła kontaktowe. Naturalnie bowiem nie da się urodzić z takimi tęczówkami.
Chociaż, jakby się zastanowić, o niej pewni myśleli to samo. Czarne oczy są
równie nierealne jak zbyt intensywnie zielone.
– Zamierzasz zapisać się do szkoły?
Przecież byłaś już w kilku. No i ukończyłaś Harvard, i Yale, po co ci zwykłe
nowojorskie liceum?
– Ponieważ chodzi tam David,
który dzisiaj oznajmił mi, że jestem z niższych sfer społecznych, moja uroda
mieści się w normach, ubieram się koszmarnie i że jestem zbyt nędzną sztuką dla
kogoś takiego jak on. Aha, no i jeszcze podobno nawet nie zasługuję na wielki
zaszczyt, jakim jest pocałowanie boskiego Wardricka w policzek.
– Dlatego właśnie zamiast zabić go w
nocy, postanowiłaś udowodnić, że kompletnie się myli, a dopiero potem odebrać
mu życie, tak? I jesteś gotowa w tym celu nawet znów męczyć się w szkole i marnować
czas na odrabianie zadań domowych? – zapytał Jasper z
niedowierzaniem.
Dione machnęła ręką i spojrzała na zarazę
z pogardą. Nic nie rozumiał. Żaden przemądrzały śmiertelnik nie miał prawa
odnosić się do śmierci tak, jak zrobił to zarozumiały Wardrick. Wiedziała na
pewno, że Davida czeka bardzo powolna i bolesna śmierć, aby odpokutował za
znieważenie czarnego anioła.
– Chociaż muszę ci powiedzieć, że
dzisiaj naprawdę nie prezentujesz się za dobrze. W co ty się tak właściwie
ubrałaś? Jakaś stara męska koszulka i postrzępione spodnie, które ledwie spod
niej wystają. A do tego markowa torebka i drogie buty… Wyglądasz co najmniej głupio.
Dione straciła nad sobą panowanie. Zacisnęła
pięści i powaliła Jaspera na ziemię. Chwilę później przemieszczali się po całym
pokoju z szybkością światła, do czego zdolne były jedynie mroczne anioły. Dione
za wszelką cenę próbowała uderzyć zarazę, a on blokował jej ruchy, nawet nie
próbując zadawać ciosów. Nigdy nie podniósł ręki na Dione, obojętnie ile razy
ona sama próbowała uderzyć go jak najmocniej. Po prostu odpierał jej ataki i
czekał, aż dziewczyna się uspokoi. Ale tym razem to nie miało nastąpić szybko. Śmierć
ze wściekłością uderzała rękami i nogami, mając nadzieję, że choć raz refleks
Jaspera go zawiedzie. Chłopak nie wyglądał jednak na ani trochę zmęczonego. W
pewnej chwili po prostu przygwoździł dziewczynę do podłogi, zamykając jej ręce
w stalowym uścisku i unieruchamiając nogi. Jego twarz znalazła się niezwykle
blisko twarzy Dione. Teraz dziewczyna jeszcze dokładniej widziała każdy odcień
zieleni w oczach Jaspera. Mierzyła go morderczym, czarnym spojrzeniem.
– Uspokój się, Dione – powiedział
bez cienia złości, nadal ją unieruchamiając. Zauważyła lekki ironiczny
uśmieszek, który Jasper starał się ukryć.
– Pomożesz mi, zamiast mnie obrażać,
czy mam znaleźć kogoś innego, kto podrobi te dokumenty? – zapytała, piorunując
go wzrokiem. Denerwowało ją, że miała za mało siły, by go pokonać. W dodatku
nie mogła się ruszyć, póki on nie postanowi jej na to pozwolić.
Teraz anioł zarazy nie ukrywał już
uśmiechu. To był typowy, kpiący uśmieszek, który Dione tak często widywała na
twarzy Jaspera. Chłopak puścił jej ręce i usiadł z powrotem na fotelu,
przyglądając się, jak dziewczyna rozmasowuje nadgarstki i poprawia włosy,
których i tak przed wyjściem zapomniała uczesać.
– A czy zdarzyło się, żebym kiedykolwiek ci
nie pomógł? – odpowiedział pytaniem. Przez chwilę Dione milczała. Rzeczywiście,
Jasper zawsze jej pomagał. Śmierć chciała w jakiś sposób poniżyć zielonookiego,
podważyć jego słowa, dowieść, że nie ma racji, ale nie mogła. – Jutro przyniosę
te dokumenty – powiedział, kiedy nie odpowiedziała na jego pytanie, tylko
dumnie podniosła się z ziemi i chwyciła torebkę. – Rozumiem, że chcesz mieć
osiemnaście lat, żeby móc chodzić na wspólne zajęcia z tym chłopakiem, tak?
Pewnie nazwał Davida „tym chłopakiem”
bo nie pamiętał już jego imienia. Dione nawet się nie zdziwiła. Jasper
zapamiętywał tylko tych, których uważał za wartych uwagi. A to zdarzało się bardzo
rzadko. Większość ludzi była dla niego jedynie osobami, które raz na jakiś czas
musi spotkać grypa albo jakaś inna choroba. Śmierć pewnie też szybko
zapomniałaby, jak jej najnowsza ofiara ma na imię gdyby nie to, że David ją
obraził.
– A jak myślisz, zapisuję się do tej
szkoły, żeby posiedzieć na zajęciach jako siedemnastolatka? – zapytała tonem
pełnym pogardy i przekonania, że Jasper jest największym idiotą, jakiego miała
okazję spotkać. Potem bez słowa wyszła z jego apartamentu, głośno trzaskając
drzwiami.
Następnego dnia dokumenty zgodnie z
obietnicą leżały na nocnym stoliku Dione. Dziewczyna nie była zadowolona. To
oznaczało to, że Jasper włamał się do apartamentu, a dodatkowo udało się mu zrobić
to tak, by nie wyczuły go jej nadludzkie zmysły. Spała spokojnie, kiedy on
kręcił się po mieszkaniu. Postanowiła jak najszybciej wymienić zamki, chociaż
miała niemal całkowitą pewność, że to i tak w niczym nie pomoże. Złość czarnookiej
trochę osłabła, gdy zauważyła małą karteczkę z informacja, że wszystko jest
załatwione. Mogła już tego samego dnia zacząć chodzić do szkoły, wystarczyło
przynieść dokumenty.
Na szczęście było na tyle wcześnie,
aby mogła dokładnie się przygotować na spotkanie z Davidem i jego zarozumiałymi
znajomymi. Wzięła bardzo długą kąpiel, potem starannie układała jasne loki
godne każdego anioła, podkreśliła oczy czarną kredką i tuszem do rzęs, nadała
ustom lekkiego połysku, a następnie założyła najdoskonalszą i najdroższą
sukienkę jaką udało jej się znaleźć. Czarną, niezwykle obcisłą, na cienkich
ramiączkach, z głębokim dekoltem, sięgającą zaledwie do połowy ud. Całości
dopełniały czarne zamszowe buty na koturnach, w jakich ostatnio jedna z najlepszych
modelek przechadzała się po wybiegu. Na rękę Dione założyła kilka cienkich
bransoletek z prawdziwego złota. Droga biżuteria pięknie komponowała się z
wysadzanym diamentami wisiorkiem na złotym łańcuszku. Na koniec czarnooka zarzuciła
na siebie kaszmirowy sweterek, oczywiście również czarny, a oczy zasłoniła
niezwykle modnymi okularami słonecznymi, które sporo kosztowały. Uśmiechnęła
się do lustra po raz ostatni przed wyjściem. W przeciwieństwie do poprzedniego
dnia, odbicie ukazywało dziewczynę, której wygląd wprost oszałamiał. Teraz
zdecydowanie każdy, kto zobaczył Dione, musiał ją uznać za najpiękniejszą
dziewczynę na Ziemi, tak piękną, że aż trudno było uwierzyć w jej istnienie.
Śmierć prychnęła, gdy zobaczyła na
szkolnym parkingu jaguara, o którego z dumą opierał się David, rozmawiając ze
swoimi kolegami i obejmując dwie dziewczyny, które śmiały się, chcąc mu za
wszelką cenę zaimponować. Czarnooka wyceniła samochód na około sto tysięcy
dolarów. Pewnie zarozumiały Wardrick uważał się za pana całego Nowego Jorku,
wierząc, że jest najbogatszym nastolatkiem i z takim samochodem cały świat leży
u jego stóp.
Z piskiem opon zaparkowała sprawnie
tuż obok niebieskiego jaguara. David zaniemówił i razem z kolegami wpatrywał
się w czarne porsche carrera. Dziewczyna uśmiechnęła się, widząc szok malujący
się na twarzach wszystkich zebranych. Samochód był wart każdego wydanego dolara.
Nawet David, który udawał zupełnie obojętnego, nie mógł ukryć błysku w oku.
Potem Dione stanęła na parkingu, a wtedy już
zupełnie wszyscy zamilkli. Przestali nawet komentować zalety jej samochodu.
Śmierć z uśmiechem odczytywała myśli pobliskich osób. Wszyscy podziwiali jej
piękno, doskonałość w każdym calu. Chłopcy zastanawiali się czy byliby w stanie
przegapić kogoś tak zniewalającego na ulicy, dziewczyny natomiast próbowały doszukać
się choćby najmniejszej wady w wyglądzie czarnookiej. Niektórzy chcieli to piękno
opisać słowami, ale nie znaleźli odpowiednich. Podziwiali Dione, a ona
uśmiechała się promiennie, kiedy odczytywała ich myśli. Dopiero na końcu
skupiła się na Davidzie.
No
dobra, może jednak jest bogata. To dobrze, bo wygląda nieziemsko, więc warto by
było się z nią umówić. Wywarłbym niezłe wrażenie na znajomych. Ale szkoda dla
niej takiego samochodu. Ja zrobiłbym z niego lepszy użytek.
Dione ledwie powstrzymała się przed
lekceważącym prychnięciem. W końcu nikt nic nie mówił i taka reakcja na pewno
wszystkich by zdziwiła. Jeszcze gotowi by byli pomyśleć, że dziewczyna o
nieziemskiej urodzie jest wariatką. Śmierć pośpiesznie zacisnęła usta, by nie wydać
z siebie żadnego odgłosu. David był niezwykle denerwującym, aroganckim chłopakiem,
choć sam uważał się za najzabawniejszego, najlepszego we wszystkim,
najbogatszego, najbardziej lubianego i najprzystojniejszego nastolatka w
mieście. Dione nie mogła się zgodzić z żadnym jego stwierdzeniem. Najwyżej z
tym co do wyglądu, ale tylko wtedy, jeśli wykluczyłaby Jaspera, przy którym
zarozumiały Wardrick prezentowałby się doprawdy żałośnie.
– Cześć David – Dione uśmiechnęła
się szeroko, nie próbując nawet ukryć satysfakcji i poczucia wyższości.
Chłopak wyglądał na zdezorientowanego. Chyba
już dawno nie zdarzyło się, by ktokolwiek czuł się lepszy od niego i w dodatku
jawnie to okazywał. Po chwili David obdarzył dziewczynę zniewalającym uśmiechem.
– Widzę, że każdy w tym
mieście zna moje imię. Nawet ci, którzy dopiero przyszli do naszej szkoły.
– Oj, nie łudź się. Dyrektorka
pokazała mi ciebie przez okno, kiedy byłam tu wczoraj w sprawie przeniesienia.
Powiedziała, że nazywasz się David Wardrick i chętnie oprowadzisz mnie po
szkole – posłała mu szeroki i niezwykle sztuczny uśmiech. Jeden z kolegów
Davida głupio się uśmiechnął, ale spoważniał od razu, gdy chłopak na niego
spojrzał.
– A teraz wybacz, ale muszę zanieść resztę
papierów do sekretariatu. Aha, no i nie kłopocz się z tym oprowadzaniem.
Doskonale radzę sobie sama – dodała na zakończenie i ruszyła, kręcąc biodrami.
Odprowadziły ją pełne podziwu spojrzenia.
Dione częściowo już pokazała temu
zarozumiałemu, nic niewartemu śmiertelnikowi, że jest od niego w każdej kwestii
lepsza. Ale z jakiegoś powodu on i wszyscy ci jego znajomi nie chcieli się do
tego przyznać. Podziwiali jej samochód, podziwiali jej urodę, ale wcale nie
uważali się za gorszych. Wyczytała to z ich myśli.
Jedno wiedziała na pewno – niedługo
wszyscy zmienią zdanie. Na razie najważniejsze było, aby donieść brakujące
dokumenty i udać się na lekcje. Dione miała zamiar dostać się do grona
najpopularniejszych osób w szkole. Obawiała się, że mimo swojej urody i
markowych ubrań to może wcale nie być takie łatwe. Z tego, co zdążyła zauważyć,
w szkole pełno było zapatrzonych w siebie bogatych nastolatków, którzy
dostawali wszystko, o co poprosili rodziców. W końcu była to placówka prywatna,
z wysokimi czesnymi, choć nie wiadomo, czy adekwatnymi do poziomu nauczania.
Niemal każdy z uczniów wierzył, że jest wyjątkowy i lepszy od innych. Szkolna
elita musiała być więc skupiskiem najlepszych z najlepszych, przynajmniej w ich
własnym mniemaniu. Ale to wcale nie stanowiło dla Dione przeszkody. Zawsze
potrafiła dopiąć swego.
Zapięła sweter, by zakryć dekolt i obciągnęła
czarną sukienkę, a potem odgarnęła włosy, dzięki czemu prezentowała się jeszcze
bardziej niewinnie. Dopiero wtedy zapukała do drzwi gabinetu dyrektorki, a po
chwili weszła do środka z miną pilnej uczennicy. Udawanie zawsze dobrze jej
wychodziło. W końcu już od kilkuset lat przekonywała ludzi, że mogą jej zaufać,
zaprzyjaźniała sięz nimi, a niedługo potem zabijała.
Dyrektorka była chudą kobietą po
czterdziestce. Ubiór miała raczej przeciętny: całkiem zwyczajna, czarna
sukienka dobrej jakości, a do tego delikatna złota bransoletka. Włosy upięła w
wysoki kok, a na nos założyła okulary z grubymi, czarnymi oprawkami. Na widok
Dione uśmiechnęła się przyjaźnie, chociaż jej oczy zdradzały zmęczenie.
– Dzień dobry. Jestem Dione Madden.
Przyniosłam resztę dokumentów – czarnooka posłała kobiecie uśmiech pełen
sympatii.
– Dyrektorka Lisa Howard. Dziękuję
ci bardzo, Dione. Tu masz rozpiskę zajęć. Może wyznaczę jakiegoś ucznia, żeby
cię oprowadził…
– To nie będzie konieczne. David
Wardrick zgłosił się na ochotnika.
Dyrektorka wyglądała na bardzo zdziwioną. Chyba
nawet nauczyciele wiedzieli, że to David wraz ze znajomymi rządził całą szkołą
i raczej nie miałby ochoty na oprowadzanie po szkole jakiejś przeciętnej
uczennicy. Z tym, że Dione nie była przeciętna. Zdecydowanie nie.
– Powiedz mi jeszcze, jak ci się
podoba nasza szkoła? – zapytała dyrektorka, kiedy Dione już szykowała się do
wyjścia. Dziewczyna przywołała na twarz uśmiech i miała nadzieję, że nie wyglądał
ani trochę sztucznie. Nienawidziła prywatnych szkół, w których wszyscy byli
wpatrzeni w czubek własnego nosa, a już najbardziej szkół jak ta, do której
uczęszczały dzieci najbogatszych nowojorczyków, wywyższające się ponad
wszystkich. W dodatku budynek wyglądał okropnie. Choć mury prezentowały się
dostojnie i miały w sobie jakieś starodawne piękno, Dione nie podobał się
zapach korytarzy i przeszywający chłód bijący od ścian.
– Nauczyciele sprawiają wrażenie
miłych, tak samo uczniowie. Już poznałam kilka osób, które są sympatyczne,
szczególnie David, który stara się mi pomóc w odnalezieniu się w nowej szkole.
No i muszę powiedzieć, że budynek jest przepiękny.
– Och, miło mi słyszeć, że ci się tu
podoba, Dione. A teraz lepiej idź na lekcje, bo jeszcze się spóźnisz.
– Dziękuję – uśmiechnęła się w
odpowiedzi. – Do widzenia.
Kiedy tylko zamknęła za sobą drzwi,
uśmiech zniknął z jej idealnej twarzy. Przewróciła oczami. Dyrektorka bez
problemu uwierzyła we wszystkie kłamstwa. To było takie nudne. Ostatnio w życiu
Dione nie działo się już nic ciekawego.
Będę
musiała wkrótce się przeprowadzić. Może do do Hollywood. Zawsze byłam dobrą
aktorką, teraz mogłabym wykorzystać talent do stania się bogatą gwiazdą. A może
zostanę modelką… W tym też byłabym dobra – rozmarzyła się Dione.
Dzwonek wyrwał ją z zamyślenia.
Spojrzała na kartkę, na której widniała rozpiska zajęć. Pierwsza była lekcja
angielskiego, tak samo nudna jak cała reszta. Dziewczyna miała całe stulecia na
poznawanie gramatyki, wzbogacanie słownictwa i analizę różnych wierszy.
Przecież osobiście znała niektórych sławnych poetów! Przez chwilę zastanawiała
się, czy chęć zemsty na Davidzie była warta spędzania tyle czasu w szkole,
słuchania nudnych wykładów…
Wszelkie wątpliwości zniknęły, gdy tylko
dostrzegła Davida dumnie kroczącego korytarzem. Nie mogła powstrzymać się od
pogardliwego prychnięcia, gdy zauważyła, jak niektóre dziewczyny przyglądają
się Wardrickowi z tęsknotą. Co wszyscy widzieli w tym chłopaku? I jak on śmiał
nadal patrzeć z wyższością nawet na nią, na Dione!?
Śmierć z powrotem rozpięła sweter,
pozwoliła lekko podwinąć się niezwykle obcisłej czarnej sukience i ruszyła
korytarzem z dumnie uniesioną głową. Uśmiechnęła się, kiedy tylko poczuła pełne
podziwu spojrzenia. Żeby jeszcze bardziej poprawić sobie humor, który zdołał
zniszczyć ten nędzny śmiertelnik, postanowiła wejść do kilku umysłów.
Muszę
zdobyć jej numer.
Co
to za dziewczyna? Teraz nie mam żadnych szans u Davida, żadna z nas nie ma
jeśli ona tylko postanowi go zdobyć… Na pewno będzie chciała, przecież to
David!
Ta
dziewczyna jest boska. Czy ona ma w ogóle jakieś niedoskonałości…?
David rozmawiał właśnie ze swoimi
kolegami, kiedy pojawiła się ona – dziewczyna o zabójczej urodzie. Właściwie to
David zastanawiał się jak to możliwe, że ktoś może być aż tak piękny. Patrząc w
jej czarne oczy, zapomniał o swoich śmiejących się kolegach, a nawet o dwóch
dziewczynach, które obejmował. Zamiast tego poczuł, jakby znalazł się w jakimś
innym świecie, gdzie wszystko było czarne, a zarazem nieziemsko piękne. Nie
rozumiał, co się z nim działo. Jeszcze nikt nigdy nie miał na niego takiego
wpływu. Zawsze uważał, że na wszystko zasłużył dzięki majątkowi, popularności i
przystojnej twarzy. Ale żadna dziewczyna nie mogła dorównać tej, która
właśnie podążała korytarzem w jego kierunku. Dopiero po chwili Davidowi udało
się spojrzeć na piękną twarz z wyrazem pozornego zobojętnienia. Starał się, by
nikt nie zauważył, że jest pod wielkim wrażeniem nieziemskiej figury i równie
perfekcyjnej twarzy. Gdyby znajomi wiedzieli, że patrzy na kogokolwiek z
podziwem, pewnie by go wyśmiali. Po chwili chłopak zaśmiał się sam z siebie. To
była tylko chwila słabości. Przecież to kolejna zwyczajna panienka, która może,
ale tylko może, dostąpi zaszczytu bycia jego dziewczyną przez kilka dni. A
potem spędzi wiele nocy, płacząc w poduszkę i myśląc o tym, że zerwali tylko i
wyłącznie z jej winy. Był pewien, że czarnooka już go podziwiała i pragnęła
poznać lepiej. Dlatego poczuł zdziwienie, kiedy minęła go w korytarzu, nie
zaszczyciwszy nawet jednym spojrzeniem i tym samym urażając jego dumę.
Dione była z siebie bardzo
zadowolona, kiedy wyczuła irytację i zdziwienie Davida zaraz po tym, jak przeszła
tuż obok, nie wykazując żadnego zainteresowania. Ale czego on się niby spodziewał,
że rzuci się mu do stóp i zacznie błagać o uwagę? Poczuła się jednak jeszcze
lepiej, kiedy kilku oczarowanych jej urodą i widocznym bogactwem chłopaków zechciało
oprowadzić ją po szkolę. Przyjęła pomoc wszystkich, z zadowoleniem obserwując,
jak próbują wtrącić przynajmniej jedno słowo, zdobyć choć trochę jej uwagi.
Dione czuła, jak podążająca korytarzem grupa przyciąga coraz więcej spojrzeń.
Czuła się, jakby już była na czele szkolnej elity i właśnie w całej swojej
łaskawości pozwoliła kilku przeciętnym chłopakom spędzić w swoim towarzystwie
parę minut.
Uśmiechnęła
się z satysfakcją. Szło jej coraz lepiej, zdobywała sympatię wśród uczniów, a
dostanie się do grona najpopularniejszych było kwestią zaledwie kilku dni.
Miała zamiar rozegrać wszystko tak, żeby to David zabiegał o jej uwagę i
proponował, by poznała jego bogatych i równie próżnych znajomych. A ona miała
przez chwilę się zastanawiać, a potem łaskawie przyjąć tę propozycję. O tak, to
była doskonała wizja przyszłości…
***
No cóż, jak widać Dione trafiła na swój męski odpowiednik.
Ten rozdział ocieka bogactwem, poczuciem wyższości itp. Dione trafiła do środowiska, do którego w pewnym sensie pasuje. Jak widać jest rozpieszczona do granic możliwości i nie przejmuje się niczym i nikim. No może poza sobą. Trudno jej będzie się dogadać z ludźmi podobnymi do siebie.
Następny rozdział pojawi się wcześniej lub później. Ale raczej później. W bliżej nieokreślonej przyszłości.
Ten rozdział ocieka bogactwem, poczuciem wyższości itp. Dione trafiła do środowiska, do którego w pewnym sensie pasuje. Jak widać jest rozpieszczona do granic możliwości i nie przejmuje się niczym i nikim. No może poza sobą. Trudno jej będzie się dogadać z ludźmi podobnymi do siebie.
Następny rozdział pojawi się wcześniej lub później. Ale raczej później. W bliżej nieokreślonej przyszłości.
Jakby david się dowiedział, ze przechytrzył smierc, przynamniej na toechę, to jego ego wzrosłoby do potęgi entej. Haha. U mnie jest tylko Lily, u Cibie Dione i David, to będzie zabawa. Na razie chłopak nie wyglada na zbynio chorego, no oprocz tj...eee... Strony dotyczącej samouwielbienia. Jego sposób myślenia jest nie do zdzierżnenia. Ale Dione też. To będzie prąwdziwa walka o dominację xD a najgorsze jest to, ze chyba nie będą mogli się pocałować tak, zeby david nie umarł? Choc moze jednak jakoś da radę. Jasper mnie bardzo intryguje, genialnie opisujesz jego oczy i jak sobie to wyobrazam, to wlasciwie cała się rozpływam. Nie wiem, czu jest prawdopodobne, zeby nawet ktos taki jak on tak szybko załatwił całą masę fałszywych dokumentów, ale nie będę narzekać xD akcja zaczyna nabierać tempa, więc baddzo dobrze :D mam nadzieję, ze rozdział będzie jednak nie az fak pozniej jak pozniej xD hah, choc sama też mocno przeciągam, kurczę :/
OdpowiedzUsuńGdyby Dione chciała pocałować Davida i go nie uśmiercać, to mogłaby to zrobić. Ona odbiera życie poprzez całowanie w policzek, a nie w usta. Ale śmierć raczej nie ma ochoty na pocałunki ze śmiertelnikiem, który doprowadza ją do wściekłości.
UsuńJasper ze swoją cudownością jest w stanie zrobić wszystko. Nawet załatwić z dnia na dzień cały stos fałszywych dokumentów ;p
OK,mto dobrze, ze nie każdy pocałunek od razu zabija ofiarę. Moze teraz go nie chce celować, ale skoro zamierza go w sobie rozkochać...no ok, zobaczymy. Coz, na poczatku wydawało mi sie, ze nawet dla kogos takiego jak jasoer takie wyzwanie moze byc trudne, ale wlasciwie... Jesli nie udałoby się Jasperowi, to kto by dał radę, hah? Pozdrawiam i zapraszam na nowosc do mnie :)
UsuńIle ja się naczekałam na ten rozdział! Dlatego nawet nie wiesz, jak bardzo się ucieszyłam, gdy blogger poinformował mnie o nowości u ciebie. Jakoś tak silnie się zżyłam z tymi twoimi bohaterami i z całym tym klimatem tego opowiadania. Jest niebanalne, ciekawe, a poszczególne postaci po prostu świetnie wykreowana. No bo czego chcieć więcej?
OdpowiedzUsuńDione znalazła sobie godnego przeciwnika. Widać, że David zadziałał jej na ambicję, dlatego ona postanowiła jeszcze trochę poczekać, zanim go uśmierci. Zastanawia mnie jednak, czy Jasper miał jakiś cel, że wybrał akurat tego, a nie innego człowieka. Może zdążył go poznać i chciał się zabawić kosztem chłopaka, ale również i Dione? A może faktycznie był to czysty przypadek? Ciekawe.
Ogólnie rzecz biorąc to najbardziej chyba właśnie lubię postać Jaspera. Jakoś tak strasznie mnie intryguje, a poza tym te jego oczy. Tak. Doskonale je odpisujesz.
Jestem bardzo ciekawa, jak przebiegnie ta rywalizacja Dione z Davidem.
Pozdrawiam!
Na następny rozdział będziesz chyba musiała czekać jeszcze dłużej, bo wymaga zdecydowanie większej ilości poprawek, niż ten, a czasu w tym roku mam naprawdę niewiele na zajmowanie się blogami.
UsuńNie, Jasper raczej małą wagę przykłada do swoich ofiar. Wybrał taki los dla Davida, bo chłopak zirytował go swoim widocznym na pierwszy rzut oka poczuciem wyższości i egoizmem. Nie żeby Jasper był jakimś niewiniątkiem, bo on również ma wysokie mniemanie o sobie i pewnie właśnie dlatego David tak bardzo go zirytował.
Ja też zdecydowanie najbardziej lubię Jaspera ze wszystkich bohaterów tego opowiadania. Fragmenty z jego udziałem pisało mi się najprzyjemniej.
Nie lubię Davida!! I czuję, że nie polubię. Nie dziwię się, że Jasper wybrał go na swoją ofiarę. ;p Jakoś nie przepadam za osobami uważającymi się za lepszych od innych, bo mają kasę. Jestem ciekawa, jak to się skończy i czy David rzeczywiście w końcu umrze, hehe xd Uh... uraził dumę Dione, ale żeby od razu wracać do szkoły? No to się zawzięła. Coś czuję, że będzie się działo między nimi. Ciekawe, czy jej plan się powiedzie. W sumie jest śliczna i David to zauważa, więc może uda jej się zrobić tak, że to on będzie za nią latał, hehe. Biedny, nie wie, z kim ma do czynienia. ;d Podobała mi się ta scena z Jasperem i tak blisko byli... ;d Szkoda, że jej nie pocałował. hahha, w ogóle ciekawe co by się stało, gdyby Śmierć związała się z Zarazą. ;d Zdolny jest, tak szybko wszystko jej załatwił, dokumenty i w ogóle, w szoku byłam. ;d
OdpowiedzUsuńJasper też uważa się za lepszego od innych. I Dione też. To chyba żadnego z głównych bohaterów nie polubisz ;p. Ale trochę się zmienią z upływem czasu (chociaż też bez przesady. Np. Dione do samego końca mnie samej czasem działała na nerwy).
UsuńTakich scen bliskiego kontaktu z Jasperem będzie jeszcze dużo. Anioł zarazy jest w pełni świadomy, że oszałamia swoim wyglądem Dione i lubi to wykorzystywać przy każdym spotkaniu, obnażając słabość śmierci.
Na początku było mi naprawdę szkoda Davida, który taki szczęśliwy siedział sobie przed szkołą i nie miał zielonego pojęcia, że wkrótce umrze. Rak to okropna choroba i nikomu, nawet najgorszemu wrogowi, bym jej nie życzyła, niestety moje współczucie raptownie spadło w dół, jak tylko się zorientowałam, jakiego rodzaju człowiekiem jest ten chłopak. Typowy przedstawiciel bananowej młodzieży: w głowie mu tylko kasa i cycki, pewnie nauka szłaby mu dużo gorzej, gdyby tatuś nie dofinansowywał szkoły czy coś w tym stylu. Jak ja nie znoszę takich typków! I chociaż zdaję sobie sprawę, jak bardzo bezwzględna potrafi być Dione, w tym wypadku czekałam, aż utrze nosa Davidowi i pokaże mu, kto tu rządzi. Nie podejrzewałam, że ktoś zdoła się oprzeć urokowi śmierci, nawet w niedbale wybranych ubraniach. David na jakiś czas odsunął wyrok, nie zdając sobie z tego sprawy, niestety pokazał też przy tym swoje najgorsze oblicze: za kogo on się ma, za jakieś bóstwo? Czyli że nawet fakt, że dziewczyna jest atrakcyjna, nie mówiąc już o jej charakterze, nie umówiłby się z nią, gdyby miał pewność, że nie pochodzi z zamożnej rodziny? Co za ignorancja, nie ma co. Dziwię się, że wszystkie laski w szkole tak na niego lecą, chyba że nie poznały jego prawdziwej natury - wtedy zwracam honor.
OdpowiedzUsuńTak podejrzewałam, że Dione postanowi zapisać się do szkoły i muszę powiedzieć, że to był strzał w dziesiątkę. Mogę sobie tylko wyobrazić minę Davida, kiedy wysiadła ze swojego porsche, olśniewająca jak nigdy przedtem. Zanim jednak do tego przejdę, muszę jeszcze wspomnieć o Jasperze - chociaż anioł zarazy jest bezczelny i nie ma żadnych skrupułów, ja po prostu uwielbiam to napięcie między nią a śmiercią. Trafił swój na swego, nie ma co: w końcu oboje są niezwykle uparci, obdarzeni wyjątkowymi zdolnościami i przekonani o własnej wspaniałości, dlatego trudno tutaj o rozwiązanie konfliktu. Nie wiem dlaczego, ale te ich sprzeczki sprawiają mi uciechę, da się wyczuć charyzmę tych dwojga :D
Oczywiście Dione powaliła męską część szkoły na kolana, co było do przewidzenia. David też już złapał przynętę, chociaż jeszcze sam nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Och, nie mogę się doczekać tego, co będzie dalej. Dla nauczycieli Dione będzie wzorem do naśladowania, wyjątkowo mądrą i pilną uczennicą, na dodatek dobrze wychowaną, tymczasem uczniowie oraz niekwestionowany król szkoły poznają ją jako wulkan niespożytej i na dodatek nieprzewidywalnej energii. Mogę sobie tylko wyobrazić te iskry, które będą leciały z każdego kolejnego rozdziału :D Jestem niesamowicie ciekawa, co wywiąże się z gry, którą Dione i David właśnie podjęli.
Świetny rozdział, już czuję, że pokocham tę historię.
Pozdrawiam <3
Dziewczyny w szkole zdecydowanie wiedzą, jaki jest David. Wiedzą nawet ,jak przedmiotowo traktuje wszystkie dziewczyny, ale jakoś naiwnie wierzą, że uda im się go zmienić. Zresztą dziewczyny często tak mają, że chcą wierzyć w swoją wyjątkowość. Tak jest i w tym przypadku - każda kolejna łudzi się, że to akurat ona nauczy Davida kochać.
UsuńNapięcia między Jasperem i Dione będzie jeszcze dużo więcej, także skoro podobają Ci się takie sceny, powinnaś być usatysfakcjonowana. O tym pisało mi się najprzyjemniej, dlatego będzie jeszcze wiele takich fragmentów :))
To trochę okrutne i chyba nie powinnam się do tego przyznawać, ale o ile na wstępie miałam podejście: David – biedny chłopiec, Dione – bezwzględna okrutnica, o tyle nieco później aż miałam ochotę skakać w górę, wymachując pomponami i krzyczeć: Dalej, Dione! Naprawdę, Dione ma dość okropny charakterek, ale to, co reprezentuje sobą David, jest chyba jeszcze gorsze, o ile w ogóle można to porównywać. Straszny z niego egoista, pyszałek i pewny siebie arogant. Co prawda, Dione też nie jest lepsza, wręcz można by nawet uznać, że całkiem blisko jej do żeńskiego odpowiednika Davida, to jednak ona w tym fragmencie uzyskała sobie u mnie odrobinę sympatii, z kolei po stronie Davida widnieją same minusy. Och, okej, może ma chłopak plusika za wygląd, w końcu skoro ma niebieskie oczyska, to nie mogę mu w tej kategorii tego plusika nie przyznać, ale nawet fakt, że wygląda wystrzałowo niczego nie zmienia – burak z niego i tyle! Dlatego, chcąc nie chcąc, musiałam pokibicować Dione, ot co. Swoją drogą ciekawa jestem, jak to dalej się rozwinie. Na razie zapowiada się wielka bitwa pomiędzy Davidem a Dioną o dominacje i przejęcie poparcia szkolnej elity. Obydwoje są zacięci, z pewnością ani ona, ani on łatwo nie odpuszczą, więc chyba szykuje się całkiem emocjonalne widowisko z ich udziałem. Znowu, nie powinnam tego pisać, ale w sumie lubię, gdy w opowiadaniach spotykają się postacie o silnych charakterach, które często się kłócą, bo wtedy całość nabiera takiej wyrazistości. Hmm… właściwie to mam trochę nadzieję na to, że z czasem ta ich wojna okaże się tylko wojną z pozoru, a tak naprawdę oni siebie polubią albo nawet przejdą na wyższy poziom. To już w ogóle by sprawę pokomplikowało, biorąc pod uwagę kim tak naprawdę jest Dione, ale i jaka pełna cierpienia przyszłość czeka Davida.
OdpowiedzUsuńJasper, to Jasper. Te jego opisy dosłownie zwalają z nóg. Za każdym razem, gdy próbuję go sobie wyobrazić, nie daję rady, bo zdaje mi się, że to moje wyobrażenie jest uproszczeniem, że nie oddaje sprawiedliwości jego jakże pięknej postaci. On na pewien sposób jest fatalny, bo chociaż z pozoru taki cudowny, to jednak ma tę swoją okropną tajemnicę. Marzę o tym, by czytać o nim tutaj jak najwięcej ;)
Pozdrawiam!
Za wygląd Davidowi należy się naprawdę spory plus. Chociaż jakby postawić go obok Jaspera, to nie powala. No ale trudno się równać z nieludzko piękną istotą. Poza tym Jasperowi jeszcze większego uroku dodaje ta tajemnica, jaką owiana jest cała jego przeszłość.
UsuńBitwa między Dione a Davidem będzie rzeczywiście dosyć zacięta, bo oboje są niezwykle uparci, poza tym David nie będzie chciał tak łatwo dopuścić Dione do grona najpopularniejszych za to ona nie będzie miała skrupułów, by za wszelką cenę dostać się w ich szeregi, oczywiście przy zachowaniu typowego dla śmierci wdzięku :))
Jestem bardzo ciekawa nie tylko rywalizacji Dione z Davidem, ale tego jak zakończy jego żywot. Podoba mi się taka Śmierć, o ile śmierć sama w sobie może być ładna. Jest wdzięczna, elegancka i bardzo wyrafinowana. Ciekawe, bo z drugiej strony śmierć kojarzy mi się z bezwzględnością i szybkością działania, a nie wtapianiem się w życie człowieka przed jego zakończeniem.To dodaje jej uroku i przyciąga czytelnika do poznania jej dalszych losów.
OdpowiedzUsuńpiece-of-hannibals-heart
Do zakończenia żywotu Davida jeszcze daleko, ale myślę, że może być dużym zaskoczeniem. Dione zawsze jest bezwzględna i w życie Davida próbuje się wtopić jedynie dlatego, że ją obraził i dziewczyna pragnie zemsty.
UsuńWróciłam, do nadrabiania wszelkich zaległości i muszę powiedzieć, że jestem podekscytowana kontynuacją! Znalazł się ktoś w życiu Dione, dla którego musi się bardzo postarać, żeby go w końcu uśmiercić! David wydaje się być takim idiotą... Kompletnie nie mój tym, nie lubię go. W sumie dlatego popieram Dione, niech nie krzywdzi reszty dziewcząt i najlepiej zniknie z tego świata z jak największym cierpieniem, bo jak mniemam, pewnie wiele dziewczyn przez niego cierpiało. Być takim egoistą, to chyba trzeba wypić specjalny eliksir. Przechodzi ludzkie pojęcie!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa, jak sobie poradzi dalej. Widać, że olśniewa każdego w szkole, nawet dziewczyny! David można powiedzieć, że po części już jest jej, ale mam dziwnie wrażenie, że mimo wszystko nadal nie będzie tak łatwo i będzie coś stało jej na przeszkodzie, by go zdobyć i wykończyć.
No i jest jeszcze jedna kwestia, która mnie strasznie nurtuje. Czy on zapomniał o tej dziewczynie z poprzedniego dnia, tej źle ubranej i sądzi, że ta jest kimś innym, czy po prostu jeszcze nie zna jej imienia i nie może skojarzyć, że to ta sama pannica? Kurde, tego akurat nie wyłapałam i chyba jestem zmuszona przeczytać raz jeszcze ;/